poniedziałek, 6 lipca 2015

3.  Próbowała, ale wciąż była za słaba. 



   Weszła do klasy jako ostatnia, więc zwinnie zamknęła za sobą drzwi i zajęła swoje miejsce. Lekcje rysunku były jej ulubionymi. Cała sala była obwieszona różnymi szkicami uczniów tej właśnie szkoły. Można była zobaczyć arcydzieła wykonane z taką precyzją, że Diana nie potrafiła określić czy są to prawdziwe rysunki czy może jednak zdjęcia. W klasie było przytulnie i cicho. Na te zajęcia uczęszczała niewielka część jej całej klasy - reszta uczniów udała się na lekcję angielskiego. 
   Szkoła do której uczęszczała Diana oczywiście zajmowała się rozwijaniem w młodzieży talentu, ale także zapewniała im normalne lekcje, tak jak w innych szkołach. Kładziono duży nacisk na zachowanie uczniów. Ich strój musiał być nienaganny (uczniowie nosili mundurki, wszystkie identyczne), jak i również maniery, a gdy zdarzało się, że maniery któregoś z nastolatków nie były odpowiednie, zamiast na zajęcia z rysunku szedł na naukę prawidłowego zachowania. 
   Diana wyciągnęła swój szkicownik, lecz tego dnia była niezwykle nieskoncentrowana. Wciąż myślała o Luke'u, o cieple jakie biło od niego, o jego uśmiechu czy sposobie w jaki na nią patrzył. W pewnym momencie tamtego wieczoru zaczęła się zastanawiać czy to jest dobre. Czy właśnie tak powinien wyglądać ich związek. Ona porzuciła go, wyjechała i zostawiła ze złamanym sercem, a on jak naiwne dziecko pojechał za nią, by odnaleźć miłość swojego życia. Brzmi jak banalny wątek z taniego romansu. A jednak... Diana nie śniła, ani nie grała w filmie. Wszystkie zdarzenia były dla niej zbyt prawdziwe, by były iluzją. Była szczęśliwa i sama nie znała powodu. Czy był nim Luke, czy może to, że spełnia swoje marzenia ucząc się w akademii... Nie wiedziała i nie chciała wiedzieć, ale chciała wciąż się tak czuć. 
- Otwórzcie swoje zeszyty i weźcie do ręki ołówki - oznajmiła siwiejąca już nauczycielka, głosem cichym i spokojnym jakby mówiła do dzieci. Wszyscy uczniowie wykonali jej polecenie, więc i Diana to zrobiła. Otworzyła szkicownik na stronie, na której ostatnio skończyła rysować. Spojrzała na rysunek i uśmiechnęła się szeroko. Nie umknęło to uwadze jej przyjaciółki, która gorączkowo zaczęła wypytywać o powód jej zadowolenia. Diana tylko machnęła lekceważąco ręką i znowu spojrzała na obrazek. 
   Zajmował on całą stronę w jej zeszycie. Przedstawiał chłopca z gitarą, który grał dla ślicznej rudej dziewczynki. Postacie były podpisane ich imionami, a na samym dole obrazka widniał napis "Nie złość się" 


***


   Diana usiadła na wskazanym krześle i przełknęła ciężko ślinę. Sterylne, białe pomieszczenie wypełnione różnymi plakatami, zdjęciami i wskazówkami. Na biurku przed nią stał pojemnik z kilkoma długopisami, sterta papierów i mała drukarka. Za biurkiem było duże okno na miasto, po jego lewej stronie biały fotel, a po prawej szafka zamknięta na klucz. Za każdym razem, gdy Diana tu przychodziła czuła się nieswojo. Sam wystrój i wygląd pomieszczenia ją przerażał, tak jakby była w psychiatryku, a wszyscy ludzie dookoła uważali ją za wariatkę. Wciąż bawiła się bransoletką, co najwidoczniej zdradziło jej zdenerwowanie. 
- Rozluźnij się. Nie jesteś tutaj pierwszy raz - oznajmił przystojny mężczyzna siedzący przy biurku. Wyciągnął z szuflady kilka kartek i zaczął je przeglądać zupełnie zapominając o obecności Diany. W końcu jednak przerwał nieprzyjemną ciszę: 
- Astma - powiedział spokojnie i spojrzał na kolejną kartkę - Chyba wiesz, że jest coraz gorzej? Muszę przepisać Ci kilka innych leków. I będziesz zmuszona odwiedzać mnie częściej - mężczyzna spojrzał jej w oczy jakby czekał na jej reakcję. Diana spuściła wzrok na palce. 
- Nie chcę... - przyznała, a jej głos był niewiele głośniejszy od szeptu. 
- Diana, to jest konieczne. Jeżeli nie chcesz się udu... - zaczął znowu lekarz, lecz Diana szybko przerwała mu w połowie zdania. 
- A kto powiedział, że chcę oddychać? - syknęła zdenerwowana. Była zła, czuła jak robi jej się coraz goręcej. Ten temat był dla niej po prostu nietykalny. Nienawidziła rozmawiać o tej swojej ułomności i pragnęła by wszyscy zapomnieli o jej chorobie. By nikt już nie musiał się nad nią litować i jej współczuć, gdy zaczynały się duszności. 
- Masz jakieś marzenia? - zapytał nagle lekarz, a Diana rozchyliła lekko usta zdziwiona. Przyglądała się przez chwilę mężczyźnie i odpowiedziała.
- Mam. 
- To dla tych marzeń warto oddychać. Nie chciałabyś kiedyś poczuć tego spełnienia i satysfakcji, gdy spełniłabyś swoje marzenia? Gdy mogłabyś powiedzieć "Zrobiłam to i jestem szczęśliwa". Wiesz jak długo pracowałem na to by być lekarzem? - zapytał, a Diana tylko pokiwała przecząco głową - Przez kilkanaście lat. I spójrz tylko... Mam swój gabinet, mogę pomagać ludziom i przede wszystkim jestem z siebie zadowolony. 
   Te słowa w jakiś sposób dotknęły Dianę. I zmotywowały ją. Zawsze chciała tworzyć niezwykłe dzieła sztuki. Już dostała się do najlepszej akademii w kraju, nie mogła się teraz poddać. Pomyślała teraz o Luke'u jak on by przeżył jej odejście. Już raz musiał przez to przechodzić, nie pozwoliłaby mu tak cierpieć po raz drugi. 


***


- Halo? - powiedział przykładając telefon do ucha. 
- Cześć Luke - usłyszał cichy głos dziewczyny. 
- Coś się stało? Dlaczego dzwonisz? - zapytał od razu, jakby przeczuwał, że ma mu coś ważnego do powiedzenia. 
- Nie, nie... - urwała i zapadła chwilowa cisza - Mógłbyś do mnie przyjść? Nie chcę być sama... - przyznała jeszcze ciszej. 
   Przez chwilę Luke zastanawiał się czy dziewczyna mówi prawdę. Coś w jej głosie nie pozwalało mu uwierzyć w jej słowa. Zastanawiał się przez chwilę czy naprawdę chce wiedzieć co się wydarzyło, lecz postanowił nie naciskać. 
- Zaraz będę. 


8 komentarzy:

  1. Ojejciu.
    Jakie to jest urocze. Ich miłość. Diana nie powinna się nad niczym zastanawiać. Powinna wiedzieć, czuć to. Czy jest dobre? Ona jeszcze się nad tym zastanawia? Widać, że Luke ją kocha. Skoro ona, jak sama twierdzi, złamała mu serce, a mimo to on nadal jest z nią - to chyba o czymś świadczy, prawda? Jak dla mnie jest to wielkie uczucie, poświęcenie, wiara w lepsze jutro. Zaufanie, szczęście. Ich związek zawiera wszystko, czego potrzebuje, aby istniał.
    Ten wątek z lekarzem wzbudza we mnie wątpliwości. Co jeśli dziewczyna jest poważnie chora, za niedługo umrze? Ona nie może. Nie, nie pozwalam na to.
    No i ta akcja z telefonem. Jestem strasznie ciekawa, dlaczego Luke ma wątpliwości. Skoro czuje, że coś jest nie tak, musi być coś na rzeczy. Tylko co? :c
    Tak przy okazji - jak nazywa się Diana? Przepraszam, że dodaję tutaj komentarz, ale tam, przy bohaterach, się nie da. :c
    No nic, na mnie już pora.
    Udanych wakacji! ~karmeeleq.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zakładce "bohaterowie" jest napisane, że nazywa się Diana Evans :))

      Usuń
    2. Poważnie? Ja myślałam, że dane osobowe tej bohaterki są zmyślone. Strasznie przepraszam za kłopot! :c

      Usuń
    3. To nie kłopot, a jej dane są zmyślone :) Dianę Evans "gra" Elle Fanning, bo zapewne o to Ci chodzi :*

      Usuń
  2. Widzę, że dzisiaj króciutko, ale nie specjalnie mi to przeszkadza. Fajnie, że w końcu coś dodałaś.
    Zachowanie Luke'a trochę mnie zastanawia. Tak samo Diany - dziwnie się według mnie zachowuje. Może być szczęśliwa, ale coś ją hamuje, żeby pójść na całość i cieszyć się życiem. Chociaż... czy ja wiem? Choroba jednak sprawia, że są rzeczy których robić nie może i nigdy nie będzie mogła. Mam jednak nadzieję, że nie uśmiercisz na koniec naszej głównej bohaterki.
    Pozdrawiam i ściskam. Czekam aż do mnie napiszesz, bo trzeba obgadać kilka rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudnyyy
    Ale mimo wszystko ta akcja z lekarzem nieco mnie wystraszyła, teraz kiedy Diana dostała się do wymarzonej szkoły, a luke ktoremu złamała serce, nadal darzy ją ogromnym uczuciem, nie może się wszystko zawalić przez problemy z jej zdrowiem.

    OdpowiedzUsuń