4. I skłamałby mówiąc, że chce się z niej wyleczyć...
26 dzień ich znajomości
To była bardzo wyjątkowa noc. Pełnia księżyca sprawiała, że cała ulica, którą teraz szli była rozświetlona. Oboje ze spuszczonymi głowami powoli spacerowali ulicami miasta, nie zważając na to, że dochodziła już północ i oboje powinni wrócić dawno do domu. Cisza, która trwała od kilku minut nie pozwalała cieszyć się spokojną i ciepłą nocą. Więc Diana postanowiła to zmienić.
- Wiesz co jest najlepsze w nocy? - zapytała spoglądając na ciemne niebo pełne gwiazd, a potem na chłopaka. Ten tylko wzruszył ramionami - Że ludzie się otwierają. Po całym dniu nie mają już siły udawać kogoś kim nie są.... - potarła ramion, bo jednak chłodny wiatr przyprawiał o gęsią skórkę, a miała na sobie tylko koszulkę. Luke ściągną szybko czarną bluzę i nawet nie proponując żeby dziewczyna ją ubrała, chwycił jej jedną rękę i wsunął w rękaw, to samo zrobił z drugą i stanął za Dianą. Wyciągną do przodu ręce i chwycił za zamek, który szybko zapiął do końca. Dziewczyna poczuła przyjemny, ciepły oddech chłopaka na swoim policzku. Włożyła dłonie w kieszenie bluzy i uśmiechnęła się zawstydzona.
- Skoro tak uważasz to przestań udawać - spojrzał jej w oczy i schował dłonie w kieszenie czarnych spodni. Diana tylko zmarszczyła brwi, bo nie od razu zrozumiała co ma na myśli chłopak. Spojrzała przelotnie na swoje buty, a potem znowu na chłopaka.
- Nie udaję - odparła niepewnie, jakby sama nie wierzyła we własne słowa. Luke uniósł jedną brew i lekko się uśmiechnął, gdy zobaczył zakłopotanie na twarzy dziewczyny.
- Cały czas jesteś taka spokojna i zamknięta w sobie? - zapytał cicho tak jakby ktoś ich właśnie podsłuchiwał - Jak bardzo ktoś musiał Cię zranić, żebyś zapomniała kim byłaś wcześniej... - dodał delikatnym głosem tak jakby mówił do małego dziecka.
Diana pomyślała o swoim ojcu. O tym, że to właśnie jego odejście tak ją zmieniło. Miała z nim wspaniały kontakt, wręcz niemożliwe wydawałoby się to, że coś mogło ich rozdzielić. A jednak. Tysiące emocji wlały się do jej serca i wywołały lekkie drżenie dłoni, które schowała w kieszenie. Przygryzła wargę żeby powstrzymać łzy, ale nie była na tyle silna by kontrolować emocje. Jedna łza spłynęła po jej policzku i znalazła swoje miejsce gdzieś na czarnej bluzie.
Chłopak bez słowa przyciągną ją do siebie i mocno przytulił, jakby bał się, że Diana zaraz rozpadnie się na drobne kawałki. Wtulił twarz w zagłębienie w jej szyi i lekko ucałował. Dziewczyna zacisnęła dłonie na jego koszulce, tak jakby to miało pomóc w opanowaniu emocji.
- Jestem tu - wyszeptał jej do ucha i otarł kolejną łzę, jego słowa zadziałały jak lekarstwo. Blondynka automatycznie się uspokoiła. Lecz żadne z nich nie próbowało się odsunąć od drugiego. I choć nie byli jeszcze parą, nawet nie wyznali sobie co czują, to spędzony razem czas był tym najprzyjemniejszym momentem każdego dnia. Bo widywali się już co dzień.
45 dzień ich znajomości
- Max... - powiedziała zrezygnowana, zupełnie tracąc nadzieje na to, że przyjaciółka odpuści. Zacisnęła dłonie na gorącym kubku z kawą, a w kawiarni rozbrzmiał drobny dzwoneczek informujący o nowym kliencie - On po prostu chce przyjaźni. Albo znaczenie słowa "miłość" jest mu nieznane - powiedziała, nie odrywając wzroku od pary unoszącej się nad napojem.
- A może źle odbierasz sygnały?
- Gdyby jeszcze jakieś dawał... - odparła i podparła się na łokciu - Zresztą, nie powinnam niczego zaczynać - dodała bardziej zakłopotana i unikając kontaktu wzrokowego wzięła łyk kawy.
- Dlaczego? - zapytała Max i zmarszczyła czoło, nie rozumiejąc przyjaciółki.
- Bo wysłałam zgłoszenie do Akademii Sztuki w Londynie. Co prawda egzaminy wstępne są dopiero pod koniec wakacji, ale powinnam już zacząć się przygotowywać - spojrzała na dziewczynę siedzącą naprzeciwko niej i zobaczyła jej posmutniałą minę - Co? - zapytała z lekkim uśmiechem.
- Chcesz wyjechać?
Diana tylko wzruszyła ramionami i znowu skupiła się na kawie. Bardzo zależało jej na dostaniu się do akademii, ale nie chciała też wszystkiego zostawiać. Wyjazd przynosił ze sobą konsekwencje. Musiałaby wyprowadzić się do Londynu i zostawić matkę, Max i wszystko co do tej pory znała. Musiałabym zacząć nowe życie, a na to jeszcze nie była gotowa.
- Boję się dorosłego życia. Nie jestem gotowa na wyprowadzkę, ale to dla mnie wielka szansa. Tutaj takiej nie dostanę - odpowiedziała w końcu i odsunęła od siebie pusty kubek. Obie zaczęły się ubierać, choć na zewnątrz świeciło słońce.
- Na Twoim miejscu najpierw zaczęłabym się przejmować tym Luke'iem, a nie szkołą - odłożyła na stół kwotę z rachunku i wyszły z kawiarni kierując się w stronę mieszkania Diany - Zależy Ci na nim... - dodała ciszej.
- To bez znaczenia. On jest... trudny - odpowiedziała po chwili zastanowienia i weszła szybko na przejście przez ulicę - Może jest gejem? Bo jak to możliwe, że widujemy się codziennie, rozmawiamy, a on dalej nic do mnie nie czuje...
- Jesteś pewna? - zapytała Max wpatrując się w jakiś punkt przed nimi, aż w końcu się zatrzymała. Diana również przystanęła i spojrzała najpierw na dziewczynę, a później na miejsce, w które tak uważnie się wpatrywała. Zobaczyła blondyna stojącego przy wejściu do jej bloku. Max odeszła szybko posyłając przyjaciółce słodki uśmiech, a Diana powoli zbliżyła się do chłopaka. Stał do niej tyłem, więc gdy ją zobaczył zrobił zdziwioną minę.
- Diana? - zapytał zdziwiony, tak jakby zupełnie się jej tam nie spodziewał.
- Po co tu przyszedłeś? - zapytała obojętnie udając, że nie przejęła się widokiem chłopaka. Wyciągnęła z kieszeni klucze i wsunęła je w zamek drzwi wejściowych. Spojrzała na blondyna, który nerwowo zaciskał dłoń na pasku od gitary, którą miał na plecach. Uniosła brwi na znak, że oczekuje odpowiedzi - Halo! - pomachała mu ręką tuż przed twarzą.
- Mam coś dla Ciebie - wydusił w końcu i usiadł pod ścianą budynku kładąc gitarę na kolanach. Ułożył ją tak żeby było mu wygodnie i spojrzał na blondynkę - Siadaj - poklepał miejsce koło siebie, więc Diana usiadła opierając się o betonową ścianę.
Chłopak zaczął grać. Cicha melodia wypływająca spod jego zwinnych palców roznosiła się po okolicy. Blondyn zaczął śpiewać pierwsze wersy. Lekko zachrypnięty, ale przyjemny głos rozbrzmiał w głowie dziewczyny tak jakby nie był prawdziwy, jakby był tylko wytworem jej wyobraźni. Przymknęła oczy i osunęła się jeszcze niżej po ścianie. Położyła głowę na ramieniu chłopaka, a ten grał dalej jak w transie. Przechodnie spoglądali na nich ze zdziwionymi minami, a potem uśmiechali się sami do siebie. Diana poczuła te dziwne, naiwne motylki w brzuchu. I siedzieli tak aż blondyn skończył grać, ale żadne z nich nie miało odwagi rozpocząć rozmowy, ani nawet się ruszyć. Trwali w ciszy i spokoju, i chyba było im dobrze. Bo lubili nawzajem swoją obecność tylko, że Diana uważała iż chłopak traktują ją tylko jak przyjaciółkę, za to Luke bał się zrobić pierwszy krok, bo był pewien, że nie jest dla niej wystarczająco dobry.
Blondyn westchnął cicho i powoli objął dziewczynę ramieniem jakby bał się, że może ją uszkodzić. Diana wtuliła się lekko w jego ciało i pierwszy raz od samego początku, od dnia kiedy pierwszy raz rozmawiali, poczuła, że zaczyna kochać i przestraszyła się tego uczucia. Bała się, że to będzie znowu niespełniona miłość. Ścisnęła chłopak jeszcze mocniej jakby obawiała się, że zaraz zniknie lub zostawi ją.
- Ludzie się gapią - powiedziała, gdy kolejna para ludzi przeszła tuż obok nich i uważnie im się przyglądała.
- Niech wiedzą - powiedział, a dziewczyna podniosła głowę i spojrzała mu w oczy.
- O czym? - zapytała tonąc w jego błękitnych tęczówkach.
- Że jesteś moja - ucałował ją we włosy i mocno przytulił. I te słowa wystarczyły, by oboje zrozumieli, że za długo zwlekali, że nie powinni byli udawać.
Powracam z kolejnym rozdziałem. Mam wrażenie, że po tych świętach jestem dwa razy większa niż byłam. Wracając do opowiadania... Mam nadzieję, że rozdział się podoba i nie zanudziłam was na śmierć. Obiecuję, że kolejne będą dużo ciekawsze, tylko musicie trochę wytrzymać.
Pozdrawiam.
Nala xx
Blondyn westchnął cicho i powoli objął dziewczynę ramieniem jakby bał się, że może ją uszkodzić. Diana wtuliła się lekko w jego ciało i pierwszy raz od samego początku, od dnia kiedy pierwszy raz rozmawiali, poczuła, że zaczyna kochać i przestraszyła się tego uczucia. Bała się, że to będzie znowu niespełniona miłość. Ścisnęła chłopak jeszcze mocniej jakby obawiała się, że zaraz zniknie lub zostawi ją.
- Ludzie się gapią - powiedziała, gdy kolejna para ludzi przeszła tuż obok nich i uważnie im się przyglądała.
- Niech wiedzą - powiedział, a dziewczyna podniosła głowę i spojrzała mu w oczy.
- O czym? - zapytała tonąc w jego błękitnych tęczówkach.
- Że jesteś moja - ucałował ją we włosy i mocno przytulił. I te słowa wystarczyły, by oboje zrozumieli, że za długo zwlekali, że nie powinni byli udawać.
Powracam z kolejnym rozdziałem. Mam wrażenie, że po tych świętach jestem dwa razy większa niż byłam. Wracając do opowiadania... Mam nadzieję, że rozdział się podoba i nie zanudziłam was na śmierć. Obiecuję, że kolejne będą dużo ciekawsze, tylko musicie trochę wytrzymać.
Pozdrawiam.
Nala xx
Dlaczego jest taki krótki? :c
OdpowiedzUsuńOczywiście widać, że między Dian a Luke'iem zaiskrzyło, ale nadal mam wrażenie, że coś jest nie tak. Wciąż pamiętam, że nie odzywał się do niej przez dwa tygodnie. A to dość długo!
Planujesz może zmienić wygląd? Bo wiesz, chętnie bym się dowiedziała ;)
Co tu dużo mówić. Czekam na kolejny rozdział, Skarbeńku :* Pojawił się u mnie rozdział na 'Głos Przeznaczenia', więc jeśli chcesz to przeczytaj.
Pozdrawiam i ściskam Cię mocno ;3
Aaaaaa! Awww! Jak słodko! KOCHAM! Szybko pisz więcej! :**** *0*
OdpowiedzUsuńuhuhu jak ładnie 8.8
OdpowiedzUsuńlubię max :)
jogurtowa
cudoo <3 chce więcej , proszę szybko next :*
OdpowiedzUsuń