2. Kiedy jeszcze nie zdawali sobie sprawy...
Zabrały małą reklamówkę z lekami i pośpiesznie ruszyły w stronę wyjścia z apteki. Z miejsca, które Diana zdążyła już znienawidzić. Bywała tam wystarczająco często, by pamiętać na jakiej półce leżą leki, które miała kupić, znać imię aptekarki i nawet przejść z nią na 'ty'. Odwiedzały to miejsce co najmniej raz w tygodniu, zawsze uprzednio robiąc wizytę lekarzowi Diany. Jej choroba trwała już tak długo, że nie panikowała, gdy czuła duszności i wiedziała, że nadchodzi kolejny atak. Po prostu spokojnie czekała i w odpowiednim momencie używała inhalatora.
Zrezygnowana szła za matką i gdy podniosła wzrok zatrzymała się przed znajomą jej postacią, której nawet nie spodziewała się spotkać w takim miejscu.
- Ty... - powiedziała cicho i spojrzała w oczy chłopaka. Lekko rozchyliła usta nie dowierzając, że to właśnie on. Ten sam, który uratował jej życie i którego widziała grającego na gitarze. Tym razem bez swojego instrumentu, z receptą w dłoni, stał przed nią i spokojnie jej się przyglądał.
- Ty - powtórzył za nią i lekko się uśmiechnął na widok jej zdziwionej miny. Był o głowę wyższy, więc spoglądał na nią z góry i czekał na jakąś reakcję. Lecz dziewczyna wciąż mu się przyglądała bez słowa - Czy na mój widok zawsze odbiera Ci mowę? - zapytał, pamiętając jak spotkał ją tego pochmurnego dnia tuż po burzy, gdy grał na ulicy. Diana potrząsnęła delikatnie głową i wróciła do rzeczywistości.
- Jeśli zawsze to te dwa razy gdy Cię widziałam, to tak - odparła chowając dłonie w kieszenie kurtki, żeby ukryć jak bardzo trzęsą jej się ręce. Nie znała przyczyny. Choć podejrzewała, że powód jej drgawek właśnie przed nią stoi. Stała tak zupełnie zapominając o mamie, która siedziała już w aucie i z niecierpliwością uderzała palcami o kierownicę - Chyba powinnam już iść - nie odrywając od niego wzroku przygryzła wargę i zauważyła jak chłopak unosi jedną brew - Co? - zapytała z lekkim uśmiechem na ustach.
- Jeszcze nie widziałem żeby ktoś się tak przy mnie denerwował - odpowiedział chowając dłonie w kieszenie czarnych spodni. Diana spuściła głowę i uśmiechnęła się, czując jak rumieniec napływa jej na policzki. Spojrzała ponownie na chłopaka i nagle poczuła, że nawet w aptece może być przyjemnie, gdy jest tam z nim. Natychmiastowo odepchnęła od siebie tę myśl - A jeśli powiem, że będę dziś grał w parku, przyjdziesz? - rozłożył lekko ręce i pokazał rządek białych zębów. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie i ominęła go, wychodząc z apteki na parking.
Pomyślała, że mogłaby przyjść i go posłuchać, ale co dalej? Może zaprosiłby ją do kina, na kolację. A tego chciała uniknąć. Konfrontacji twarzą w twarz z miłością. Zdecydowała szybko, że nie pójdzie do parku i spróbowała szybko zapomnieć o całym zajściu. Wsiadła do samochodu i zapięła pasy. Shay powstrzymała się od zbędnych komentarzy o tym, że musiała tak długo czekać na córkę i odpaliła silnik wyjeżdżając prędko w parkingu. Kobieta pędziła ulicą wciąż zwiększając prędkość.
- Powiedz, że chcesz nas zabić nie z powodu jakiegoś serialu, prawda? - zapytała zaciskając dłoń na siedzeniu. Przymrużyła oczy, gdy mama jeszcze przyspieszyła i wyprzedziła auto jadące przed nimi. Nie usłyszała odpowiedzi, więc spojrzała na Shay i pstryknęła palcami - Mamo zwolnij, proszę... - dodała błagalnym tonem i wbiła się znowu w fotel.
- Przepraszam, ale dzwoniłam do mechanika i musimy wrócić przed 14 - zmniejszyła trochę prędkość i pogłaskała córkę po dłoni, która wciąż kurczowo trzymała materiał siedzenia - Pralka się zepsuła. Rozluźnij się, jestem dobrym kierowcą - puściła oczko do dziewczyny i znowu skupiła się na drodze.
Do mieszkania dotarły kilka minut później. Shay pobiegła na górę żeby otworzyć drzwi mechanikowi, który już był na miejscu, a Diana powoli pokonywała kolejne schodki z trzema torbami zakupów w rękach. Starała się oddychać równo i spokojnie, ale z takim obciążeniem dotarcie na drugie piętro i nie zmęczenie się było rzeczą niemożliwą. Gdy dotarła do mieszkania. upuściła torby na podłogę i opadła na jasne, brązowe panele w korytarzu, tuż za drzwiami wejściowymi. Oparła się o nie plecami i wyciągnęła z kieszeni inhalator. Wcisnęła jego górną część i uprzedziła atak astmy. Siedziała tam tak długo, aż Shay wyszła sprawdzić gdzie zaginęła Diana.
- Wstawaj - rozkazała i podniosła dwie torby zakupów. Dziewczyna na kolanach doszła do swojego łóżka i wciąż ubrana w kurtkę i balerinki położyła się na miękkiej pościeli. Spojrzała na zegarek, który pokazywał czternastą trzydzieści dwa i zaczęła się zastanawiać, czy rzeczywiście nie chce iść posłuchać gry blondyna, którego raczej nieprzypadkowo spotkała już trzy razy.
Jęknęła cicho wahając się. Schowała twarz w poduszkę i bezgłośnie pisnęła. Ta rozsądna część jej umysłu mówiła, że nie powinna się zagłębiać w tę znajomość, lecz ta bardziej wrażliwa część cicho dawała znać, że dziewczyna właśnie tego chce. Chce zobaczyć blondyna.
*
Schowała dłonie w kieszenie spodni i rozejrzała się po parku, który tego dnia zaczął nowe życie. To był pierwszy dzień wakacji, gdy było tak ciepło i przyjemnie. Matka Diany wciąż siedziała z mechanikiem przy pralce i rozmawiała o mało interesujących rzeczach, więc dziewczyna postanowiła wyjść na zewnątrz. Szła powoli po kamiennym chodniku i rozglądała się, szukając blond czupryny i brązowej gitary. Nieustannie powtarzała sobie, że nie chce go spotkać i że to wyjście do parku nie jest wcale spowodowane prawdopodobną obecnością chłopaka, lecz sama powoli zaczynała w to wątpić.
Spuściła głowę i zaczęła wpatrywać się w swoje białe buty. Przystanęła gdy usłyszała za sobą ciche dźwięki gitary. Szybko odwróciła się i zilustrowała cały park, lecz nie zauważyła tej osoby, którą właśnie chciała zobaczyć. Westchnęła i chciała iść dalej, ale gdy odwróciła się wpadła na kogoś i odbiła się od jego ciała. Zrobiła krok w tył żeby utrzymać równowagę i podniosła wzrok na roześmianą i znajomą twarz blondyna. Na plecach miał gitarę, a w dłoni trzymał małą kostkę do gry i niedużej wielkości zeszyt w nutki.
- Wiedziałem, że się stęsknisz - obdarował ją szerokim uśmiechem i zacisnął dłoń na pasku od gitary. Dziewczyna tylko wywróciła oczami i wydymała usta.
- Czekałeś na mnie? - uniosła jedną brew i uśmiechnęła się słodko pewna, że tak właśnie było. Był od niej wyższy, więc musiała spoglądać w górę żeby zobaczyć jego rozbawioną twarz. Machnął do niej ręką na znak, by poszła za nim i ruszył w stronę drewnianej, rzeźbionej ławki. Usiadła obok niego i uważnie przyglądała się jego zwinnym ruchom, gdy układał gitarę na kolanach tak, żeby było mu jak najwygodniej. Usiadła wygodniej, podciągnęła kolana pod brodę i wsłuchiwała się w pierwsze dźwięki. Chłopak był tak pochłonięty grą, że nie zauważył jak Diana zaczęła przeglądać jego zeszyt z nutami. W środku znalazła ołówek, więc na jedynej pustej stronie gdzieś pomiędzy piosenkami narysowała mu pamiątkę po sobie. Odłożyła zeszyt na miejsce i bez reszty dała się pochłonąć melodii. Zresztą nie tylko ona, bo kilka osób zatrzymało się przy ławce na której siedzieli i również z fascynacją wymalowaną na twarzy słuchali utworu. Co prawda nie miał słów, ale był magiczny, to wystarczyło by się nim zainteresować. Gdy blondyn skończył grać kilka osób zaklaskało i odeszło, a ten odłożył gitarę na bok.
- Luke tak na marginesie - zaczął spoglądając na dziewczynę, która zupełnie zapomniała, że nawet nie zna jego imienia.
- Okej, Luke tak na marginesie - odpowiedziała sarkastycznie i naciągnęła rękawy sweterka na dłonie. Promienie słońca ogrzewały skórę, ale delikatny wiatr przyprawiał o gęsią skórkę - Sam to napisałeś? - zapytała, a chłopak tylko przytaknął głową - Masz talent.
- Chciałbym żeby więcej ludzi słuchało tego jak gram - spuścił głowę i przeczesał włosy dłonią. Szybko dało się zauważyć, że jakby posmutniał. Diana myślała, że to przez fakt, iż mało osób go słucha i docenia. Klepnęła go dwa razy w ramię i uśmiechnęła się ciepło.
- Biznes muzyczny niszczy ludzi - przysunęła się bliżej chłopaka, ignorując fakt, że miała zachować ich znajomość na poziomie podstawowym. Nie chciała miłości, pocałunków i trzymania za rękę. Bała się przywiązać po tym, jak musiała oglądać swoją matkę, która nie mogła pozbierać się po stracie męża. Obawiała się cierpienia jakie przynosi ze sobą miłość. Bo ból jest konsekwencją miłości - Chcesz stać się maszyną do zarabiania pieniędzy?
- Chcę robić to co kocham - spojrzał jej prosto w oczy i dopiero w tym monecie zobaczył jak blisko siebie siedzą. Wyprostował się i przygryzł wargę.
- Przecież to robisz - odparła z lekkim rozbawieniem w głosie, chcąc go przekonać, że sława i popularność nie są takie jak mu się wydaje. Może sama tego nie doświadczyła, ale dużo czytała o tym jak gwiazdy popełniały samobójstwa, jak zmieniały się pod wpływem pieniędzy i popularności - Skoro granie jest tym co kochasz, to graj. Bez względu na to ile osób Cię słucha i ilu się to podoba. Nie daj się zniszczyć tym, którzy chcą zarobić na czyimś talencie, nie dając nic w zamian.
Chłopak milczał, tak jakby każde jej słowo dopiero do niego docierało. Powoli zaczynał rozumieć, że miała rację. Wystarczyła mu gra dla kilku osób w parku, bo wolał być sobą, niż kimś kogo wykreowały media i paparazzi.
- Muszę już iść - zaczęła, gdy chłopak wciąż jej nie odpowiadał. Musiała wrócić do domu i wziąć leki, a poza tym zaczynało się ściemniać przez co było coraz chłodniej, a miała na sobie tylko sweterek. Wstała a chłopak pospiesznie zaczął zbierać swoje rzeczy z ławki - Ja... Nie musisz mnie odprowadzać - uśmiechnęła się do niego ciepło i odwróciła się. Nie chciała by pomyślał, że ma go dosyć, bo gdyby tak było nawet nie przyszłaby do parku. Wydawało jej się, że jeśli będzie spędzać z nim minimalną ilość czasu nie przywiąże się do niego i będzie w stanie kontrolować uczucia. Szła powolnym krokiem, wciąż oddalając się od chłopaka.
- Uważaj na siebie, Diana! - krzyknął do niej jeszcze, więc odwróciła się i zobaczyła jak chłopak macha jej na pożegnanie. Odmachała mu z szerokim uśmiechem.
- Trzymaj się Luke tak na marginesie! - żegnała się z nim i jakaś cząstka jej serca nie chciała jeszcze iść, obawiała się, że może go już nie spotkać. Ale zostawiła mu pamiątkę w zeszycie, więc miała tylko nadzieję, że chłopak ją znajdzie. Przyspieszyła kroku, gdy wiatr się trochę wzmocnił i kilka minut później była już w mieszkaniu.
*
Odłożył gitarę na podłogę i rzucił się na łóżko. Zmęczony po długim powrocie do domu wrócił do rozmowy z dziewczyną. Uśmiechnął się do sufitu, gdy przypomniał sobie w jak słodki sposób próbowała go przekonać, że sława nie przynosi korzyści. Wyciągnął rękę i chwycił swój zeszyt z nutami. Otworzył go na ostatniej stronie i zapisał kilka nut. Szybko wziął gitarę i zagrał je dumnie, bo spodobało mu się to co napisał. Pomyślał, że może napisze piosenkę dla Diany, więc nad pierwszą pięciolinią napisał "Dla D." i dopisał kilka kolejnych nut. Grał kilka razy powstałą melodię, gdy kilka kartek zeszytu przewróciło się. Otworzyła się strona z kilkoma cyframi i małym rysunkiem komórki. Luke domyślił się od razu, że to numer Diany, który zapisała gdy on grał. Chwycił telefon i szybko zapisał numer, zawahał się przed wciśnięciem zielonej słuchawki. Pomyślał, że wyjdzie na natrętnego dzieciaka, ale nawet ta myśl go nie powstrzymała. Przyłożył telefon do ucha i oparł się plecami o ścianę. Czekał trzy sygnały, aż odezwał się jakiś głos po drugiej stronie.
- Halo? - rozpoznał słodki głos Diany i przygryzł wargę z uśmiechem.
- Tu L... - nie zdążył dokończyć, bo przerwało mu kilka piśnięć w telefonie, a później rozmowa została przerwana.
Chyba mogę uznać, że to koniec "tego nudnego początku".
Tak dla jasności: szare teksty to linki do piosenek.
Bądźcie cierpliwi, z każdym rozdziałem będzie ciekawiej.
Nala.
Czemu ona to zrobiła? No ej, Luke tak się stara, a ona sobie coś ubzdurała. Musisz to zmienić, niech chociaż spróbuje zaprzyjaźnić się z Luke'iem. Mam nadzieję, że tak będzie.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale ta jej mama wydaje mi się dziwna... ta kobieta mnie denerwuje.
Bardzo ładnie, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;*
Jej mama jest naprawdę dobrą kobietą, tylko dużo przeszła :)
UsuńSuper mi się podoba :) heh czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńBozzzzz w takim momencie?! Aaaaa! Szybko pisze następny rozdział. Kiedy go dodasz?! ♥♡♥
OdpowiedzUsuńRozdziały będą dodawane co tydzień w sobotę :)
UsuńNareszcie znalazłam bloga który da się czytać :)
OdpowiedzUsuńJuz od jakiegoś czasu szukam czegoś do czytania a twój blog jest perf :*
Czekam na następne rozdziały ^^
Jezu, kocham tego bloga. Luke i Diana wyraźnie mają się ku sobie. Mam nadzieję, że dziewczyna wkońcu przestanie walczyć ze swoimi uczuciami. Jak to miło, że Luke pisze dla niej piosenkę. Tylko co miał oznaczać ten pisk na końcu, co się stało? Dawaj szybciutko kolejny ♡♡
OdpowiedzUsuńhttp://scar-never-fade.blogspot.com/
świetne! :)
OdpowiedzUsuńpisz dalej szybciutko! :) masz talent :>
tymczasem zapraszam do siebie http://art-of-killing.blogspot.com/
ps. dołączam do obserwowanych i liczę na to samo:)
OMG ! <3 zakochałam się w tym , dodaję do obserwowanych , no i pozostaje mi tylko z niecierpliwością czekać na next ! <3
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam do siebie :
http://land-of-idealns.blogspot.com/
http://1dletniaprzygoda.blogspot.com/
WOW! To jak piszesz zmusza mnie do czekania na kolejny rozdział! I to z niecierpliwością, bo to jest takie cudne!
OdpowiedzUsuńDużo weeeeeny życzę i czekam na kolejny. Na pewno będę tu wpadać częściej i liczę oczywiście na rewanż. ;)
http://mistakes--ff.blogspot.com/